Wyspa Sal to najmniej atrakcyjna wyspa kraju – takie było pierwsze zdanie, które przeczytałam na przypadkowym blogu przed wyjazdem właśnie na Sal. Hmm… Niezbyt zachęcająco, mimo wszystko jechałam na wyspę z nadzieją ciekawego eksplorowania tej części świata. Jaka okazała się prawda? Podczas tego wyjazdu byłam wyłącznie uczestnikiem wieloosobowej, zorganizowanej wycieczki firmowej więc opiszę wyspę tylko ogólnie, za to przedstawię obszerną galerię zdjęciową.
Wylot z Warszawy, międzylądowanie w Barcelonie (tankowanie), pobyt all inclusive w hotelu Oasis Atlantico Belorizonte w Santa Maria.
Przemierzając trasę między lotniskiem, a hotelem ogarnęło mnie lekkie przerażenie… Wyspa przypomina wyludnioną planetę, wielu osobom skojarzyła się nawet z wizerunkiem Marsa! Pustynne i wyludnione tereny bez jakiejkolwiek roślinności.
Wybrzeże wyglądało już jednak całkiem inaczej. Plaża przy Santa Maria z pewnością zaspokoiłaby gusta wielu wybrednych plażowiczów – długa i szeroka z przyjemnym, jasnym piaskiem i łagodnym zejściem do turkusowej wody, a do tego słońce i bezchmurne niebo – super! Niestety o tej porze roku (marzec) plażowanie cały dzień było przeznaczone wyłącznie dla wytrwałych turystów – powodem był bardzo, ale to bardzo silny wiatr, który wiał bez przerwy. Do tego duże i silne fale.
Wyspa nie bez powodu nazywa się Sal – w przeszłości wydobywano tu ogromne ilości soli, czego zaprzestano po 1999 r. Głównym atutem wyspy wynikającym właśnie z jej złóż soli są Salinas, czyli solanki, które wpływają zbawiennie na zdrowie. Można w nich leżeć unosząc się na powierzchni długimi godzinami. Relaks dla zdrowia!
Najciekawszym dniem podczas tygodniowego pobytu był bez wątpienia dzień wycieczki objazdowej po wyspie. Wycieczkę za niewielkie pieniądze wykupiliśmy w kilka osób u interesującego tubylca – „tour operatora”, który zwał się Borys Biedronka i władał bardzo dobrą polszczyzną :). Szacunek! Podczas wycieczki w kilka godzin zwiedziliśmy całą wyspę wzdłuż i wszerz zaliczając większość jej atrakcji. Polecam!
Warto również wstać wczesnym rankiem i przespacerować się na pomost w Santa Marii. Rano przypływają tam rybacy prezentując swoje, często bardzo imponujące, łowy.
Temperatura na Sal wynosiła ok. 25-27 stopni w ciągu dnia, wieczorem jednak było już sporo zimniej plus wiaterek więc ciepłe rzeczy warto ze sobą mieć.
Podsumowując, wyspa Sal imponuje pięknymi, długimi plażami, jest też rajem dla osób uprawiających sporty wodne z uwagi na jej wietrzny charakter, choć dla mnie osobiście brak roślinności i dość monotonne krajobrazy raczej nie zachęciły do jej ponownych odwiedzin, chyba że w celach zdrowotnych. Niemniej, była to nieoczywista destynacja, a wyjazd ciekawy!
GALERIA
Ciekawa relacja 🙂 Wyspy Zielonego Przylądka mają sporo do zaoferowania, a chyba największym plusem są zawsze uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni mieszkańcy. 🙂
Faktycznie, uśmiech i wszechobecne hasło “no stress” jest zaraźliwe 🙂 Pozdrawiam!