I na Ślęży można się zmęczyć!

Pragnąc poczuć namiastkę górskiego klimatu z Wrocławia najszybciej dotrzemy do Masywu Ślęży, dumnie wyłaniającego się zza miejskiego krajobrazu, dając początek Sudetom.

Ślęża to już dla mnie od kilku lat idealny wybór na półdniową, lekką wycieczkę, na której końcu czeka na nas wieża widokowa, z której możemy podziwiać, przy dobrej widoczności, nawet Karkonosze.

Planując jednak wyjazd w pierwszą sobotę lutego, chciałam, aby tym razem wycieczka była nieco dłuższa. I była! Prawie 19 km, 5 godzin wędrówki, chwilami mocno intensywnej, szczególnie stąpając po mokrym, topniejącym śniegu.
Masyw Ślęży mnie pozytywnie zaskoczył i pierwszy raz intensywnie zmęczył. Zawsze warto próbować, odkrywać nowe szlaki, różne opcje, zamiast chodzić dobrze znanymi, utartymi ścieżkami. W przypadku Ślęży tym, jakże popularnym, najkrótszym szlakiem żółtym, mijając co chwilę turystów w kozakach, czy trampeczkach, z elegancką torebeczką pod pachą. Ślężę większość turystów traktuje z lekkim przymrużeniem oka, a niesłusznie!

Moja propozycja wędrówki: Przełęcz Tąpadła – Radunia – Sulistrowice – Ślęża – Przełęcz Tąpadła

Auto zostawiamy na jednym z kilku, darmowych parkingów na Przełęczy Tąpadła. Obieramy stąd szlak niebieski, ale w przeciwnym do wędrujących tłumów kierunku. My idziemy na Radunię! 🙂

 

Początkowo, wędrujemy lekko pod górę przez las, gdzie czeka na nas kilka prześwitów, szczęśliwie z widokiem na stronę południową. Następnie, szlak prowadzi zboczem Raduni, oferując nam możliwość podziwiania Ślęży.

Po ok. 40 minutach dochodzimy do rozwidlenia, na którym, zgodnie z niebieskim szlakiem, odbijamy w lewo, ostro w dół. Po półgodzinnym marszu docieramy do dużego skrzyżowania tras przy Przełęczy Słupickiej, na którym przerzucamy się na szlak czerwony, kierując się w lewo. Trasa prowadzi całkowicie „po prostej”, szeroką drogą. Mijamy już pierwsze, wiejskie zabudowania, przechodzimy przez miejscowość Sulistrowice, za którą wchodzimy ponownie do lasu, już u podnóży dumnej Ślęży.

Na szczyt dochodzimy wędrując przez rozległy, dość mroczny o tej porze roku, las, w którym spotykamy aż 5 osób (!). Dochodząc do szczytu jest dość stromo, a narastające zmęczenie, zbliżający się półmrok, a przede wszystkim topniejący śnieg, nie ułatwiają wędrówki. W zasadzie bez większych postojów, po ok. 3,5 godz. od parkingu, docieramy w końcu na Ślężę na upragniony odpoczynek i posiłek. Przez ten czas mijamy może łącznie 15 osób, co biorąc pod uwagę setki aut na parkingu i sobotę w okresie dolnośląskich ferii jest szokujące, choć dla mnie wspaniałe. 🙂

Niejednokrotnie, nazywamy siebie „mistrzyniami unikania tłumów”. Z reguły jest to zaplanowane działanie, choć zdarza się, że wychodzi to całkiem przypadkowo, jak np. w tej sytuacji. I tego właśnie w górach szukam: spokoju, ciszy, natury…

 

Na szczycie kilka osób, zbliża się zachód słońca, ale gęste chmura nad głowami nie zwiastują spektakularnych ujęć. Trudno, akceptujemy, to co akurat dziś nam daje natura i delektujemy się panoramą z wieży widokowej.

 

Widok południowy na Sudety.

 

A tutaj Radunia 🙂

Już po zmroku wracamy na parking przy Przełęczy Tąpadła najkrótszą trasą, obierając popularny żółty szlak. Szybkie tempo skutkuje brakiem konieczności wyciągania czołówek i po ok. 30 minutach jesteśmy już przy aucie.

Nie był to może najpiękniejszy widokowo wypad, z uwagi na zimę, która bez słońca i śniegu odkrywa ogołocone, wyblakłe zbocza masywu Ślęży, jednak był to z pewnością intensywny trening i ucieczka od zasmogowanego miasta do natury.

Przełęcz Tąpadła – Radunia – Sulistrowice – Ślęża – Przełęcz Tąpadła – 18,5 km 

Czas: 5 godzin

Poziom: łatwy

 

Odkryj mapę i ruszaj na Ślężę!