SPOTKANIE Z NIEDŹWIEDZIEM W BIESZCZADACH

O tym, że niedźwiedzi w Bieszczadach żyje całkiem sporo wiedziałam i miałam okazję być na bieżąco obserwując facebookowy profil Nadleśnictwa Baligród, które dość często wrzuca filmiki (autorstwa najczęściej mojego misiowego idola- Pana Kazimierza Nóżki :)), właśnie obrazujące spotkania z niedźwiedziami w Bieszczadach. Skrycie marzyłam o (bezpiecznej!) obserwacji, no albo chociaż usłyszeniu, któregoś z dzikich osobników mieszkających w Bieszczadach, czy to wilka, niedźwiedzia, czy też rysia. Obojętnie. Jednak, powiedzmy to szczerze, żeby spotkać niedźwiedzia w Bieszczadach trzeba być albo leśnikiem, fotografem dzikiej przyrody lub też tubylcem szukającym w lesie grzybów czy jagód. Przecież zwykły turysta zdobywający połoniny i inne bieszczadzkie szczyty, niedźwiedzia spotkać nie ma szans. Tak przynajmniej myślałam ja. Otóż, nic bardziej mylnego.

Moje marzenie się spełniło i to podwójnie! Niedźwiedzia spotkałam w Bieszczadach dwukrotnie w przeciągu 3 dni. Jak to możliwe? Wpływ na to miało wiele czynników: od pory dnia, wyboru trasy aż po zwykły fart (bądź też dla niektórych istny niefart :)). Te momenty były niezwykle ekscytujące, ale również przerażające, jednak z perspektywy czasu i tego, że piszę to cała i zdrowa, były to spotkania, których do końca życia nie zapomnę. Zacznijmy więc od początku…

 

SPOTKANIE Z NIEDŹWIEDZIEM W DWERNIKU

Nareszcie! Po prawie 7 godz. podróży z Warszawy dotarłyśmy do naszego lokum w Dwerniku rozpoczynając nasz upragniony wypoczynek w Bieszczadach. Dojechałyśmy już po południu, ale jeszcze dziś musiałyśmy gdzieś wejść i nacieszyć się bieszczadzką przestrzenią. Wybrałyśmy więc najbliższy szczyt: Dwernik/Kamień i wejście z parkingu w Nasicznem. Wspinaczkę rozpoczęłyśmy ok godz. 17:00, przy wejściu do lasu natrafiając na, niespotkany podczas dotychczasowych wycieczek po Bieszczadach, znak „UWAGA, NIEDŹWIEDZIE!”. Chwilka na zrobienie zdjęcia tabliczki i niewzruszone ruszyłyśmy w las. Na szczycie byłyśmy już po ok. 1 godz. wędrówki. Taak, na to czekałyśmy! Absolutna cisza, czerwcowe słońce, nikogo oprócz nas i widok na gęste, rozległe lasy oraz zielone połoniny. Pięknie! Około 19:00 rozpoczęłyśmy schodzenie do auta, a już po 30 min. dobiegała do nas muzyka właśnie z naszego parkingu. Wtem, nagle usłyszałyśmy niewyobrażalny trzask, łamanie gałęzi i szelest liści. To był naprawdę ogromny huk, zdecydowanie nieprzypominający odgłosu wiewiórki czy sarenki, a dobiegał z bardzo bliska… Każda z nas automatycznie się zatrzymała, nasze przerażone spojrzenia się spotkały, wszystkie to słyszałyśmy… a idąca akurat na przedzie Wera krzyknęła: „To niedźwiedź!”. Stanęłyśmy jak słupy, nogi zrobiły się miękkie ze strachu. Będąc z tyłu nie wiedziałam czy on idzie wciąż w naszym kierunku, czy w przeciwnym… Zdezorientowana, chciałam biec, uciekać, tylko w którą stronę? Szczęśliwie, moje współtowarzyszki zachowały więcej spokoju, a Wera, obserwując niedźwiedzi zadek, poinformowała nas, że „ucieka w górę, w głąb lasu!” Niedźwiedź był ok. 10 m od szlaku, zapewne szedł w naszą stronę, jednak zauważając/słysząc nas momentalnie zawrócił i uciekł.

Jak tylko się uspokoiłam, próbowałam go dostrzec, jednak bujne drzewa skutecznie mi to uniemożliwiły. Mimo wszystko, emocje towarzyszące spotkaniu niedźwiedzia są absolutnie nie do opisania. Paraliżujący strach, konsternacja, przerażenie, a po chwili ogromna ekscytacja i szczęście. No to ładnie się nam rozpoczął tydzień w Bieszczadach! Aż strach pomyśleć co będzie dalej?

Spotkanie z niedźwiedziem

 

 

SPOTKANIE Z NIEDŻWIEDZIEM W ŁOPIENCE W DRODZE NA KORBANIĘ 

Drugiego dnia wybrałyśmy bardziej popularny szlak na Połoninę Wetlińską, podczas którego nie napotkałyśmy żadnych dzikich stworzeń, jednak trzeci dzień przyniósł ponownie dużo emocji. Pogoda się trochę pogorszyła, padał lekki deszczyk. Naszym celem tego dnia była Łopienka, w której znajduje się zabytkowa cerkiew, a następnie wieża widokowa na Korbanii. O ile, w samej Łopience spotkałyśmy trochę turystów, o tyle na szlaku na Korbanię już nikogo. Jedynie małą grupkę na początku trasy. Na skraju lasu ponownie przywitała nas, dobrze nam znana z Nasicznego, tabliczka „UWAGA, NIEDŹWIEDZIE!”, ale przekonane, że nasz limit spotkań z dzikimi zwierzętami na ten wyjazd, a i zapewne na cały rok, został już wyczerpany, ochoczo ruszyłyśmy na Korbanię. Co prawda, właśnie w tych lasach żyje podobno najwięcej niedźwiedzi i to tu pan Kazimierz Nóżka nakręca filmiki ukazujące życie bieszczadzkich miśków, ale przecież „nic dwa razy się nie zdarza”. A jednak!

 

Niedźwiedzie nadleśnictwo baligród

Trasa na Korbanię prowadziła przez bardzo rozległy, gęsty, wydawać by się mogło, niekończący się las. I identyczna sytuacja: nagle usłyszałyśmy przeraźliwy trzask i łamanie gałęzi, a do tego głośny szelest liści. Momentalne zatrzymanie, porozumiewawcze, przerażone spojrzenia i po chwili dostrzegłyśmy olbrzymią, ciemnobrązową kulkę, przebierającą swoimi łapami, uciekając w głąb lasu. Jakieś 10-15 m od szlaku. W tym momencie jednak niepokój wziął górę nad podekscytowaniem. Co robimy? Idziemy dalej? Przecież to dopiero początek szlaku, przed nami jeszcze kolejne 2 godz. wędrówki przez ten las, w którym gdzieś przecież czai się ten niedźwiadek… Ale wracać? W sumie może pobiegł właśnie w naszą stronę powrotną? Po chwili zastanowienia, zdecydowałyśmy, że idziemy na szczyt. Więc w tym ogromnym lesie zostałyśmy tylko my – 3 dziewczyny i niedźwiadek… Tak uważne nie byłyśmy chyba nigdy, a każdy, choćby najmniejszy, szelest wywoływał dziwne uczucie. Nie była to najprzyjemniejsza podróż. Próbowałyśmy dodać sobie otuchy poprzez głośne śpiewanie i klaskanie, które miało uchronić nas przed kolejnymi, już niezbyt chcianymi, spotkaniami. Dodatkowo, niesprzyjająca pogoda sprawiała, że poczułyśmy się dość nieswojo, a brak jakichkolwiek ludzi przywiódł myśl, że, w zasadzie, jak gdzieś i kiedyś spotkać niedźwiedzia to właśnie tu i teraz. Dotarłyśmy jednak, bez kolejnych przygód, na wieżę widokową, a panorama, obejmująca także Zalew Soliński, wprawiła nas w zachwyt. Jak można się spodziewać, tempo naszej powrotnej podróży przez las do Łopienki było zawrotne, a gardła pozdzierane 🙂  Mimo chwil zwątpienia i dużego niepokoju, dotarło do nas też, że miałyśmy ogromne szczęście, a podwójnego spotkania z niedźwiedziem nie zapomnimy do końca życia. 

 

Spotkanie z niedźwiedziem

 

OKOLICZNOŚCI SPOTKANIA NIEDŹWIEDZIA W BIESZCZADACH

Oba spotkania z niedźwiedziem charakteryzowały się podobnymi okolicznościami: niepopularne trasy i brak turystów (z powodu pogody, późnej pory i mniej powszechnego szlaku), a w przypadku Dwernika doszła do tego jeszcze wieczorna pora. Niedźwiedzie, podobnie jak inne dzikie zwierzęta, najczęściej można spotkać o świcie lub właśnie o zmroku. Co więcej, oba spotkania miały miejsce w lasach, na których skraju stoją tablice informujące o możliwości spotkania niedźwiedzia. Tabliczki więc nie kłamią! 🙂

Niedźwiedzie w Bieszczadach

Także, to nie żarty. W Bieszczadach naprawdę jest dziko, a spotkania z niedźwiedziem, przy dużym szczęściu, są możliwe. Mi się udało, a towarzyszące temu emocje trudno opisać słowami. Bez wątpienia, są jedyne w swoim rodzaju, niesamowite i pozostaną niezapomniane na długie lata.

 

JAK ZACHOWYWAĆ SIĘ NA SZLAKU W BIESZCZADACH, ABY UNIKNĄĆ SPOTKANIA Z NIEDŹWIEDZIEM?

Najważniejsze to dać znać niedźwiedziom oraz innym mieszkańcom lasu, że tu jesteśmy: głośno rozmawiać, śpiewać, pstrykać i klaskać.To powinno uchronić nas przed niechcianymi spotkaniami. I faktycznie, kiedy tak robiłyśmy, nic się nie działo.

CO ROBIĆ W PRZYPADKU SPOTKANIA Z NIEDŹWIEDZIEM? 

Jak już jednak dojdzie do spotkania, nie należy wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, nie można też uciekać, bo jest szansa, że niedźwiedź zechce nas gonić. Należy spokojnie odejść w przeciwną stronę, wówczas, w większości przypadków, niedźwiedź także się oddali. Kiedy jednak jest już niebezpiecznie blisko, zaleca się podniesienie plecaka, aby zwiększyć optycznie swoją postawę, a w przypadku wyraźnego zainteresowania miśka naszą osobą rzucić mu plecak i spróbować się oddalić – jest szansa, że plecak mu wystarczy 🙂 Skuteczne też podobno jest głośne pstryknięcie lub klask dłoni, którego niedźwiedzie nie lubią.

Są to rady i informacje zaczerpnięte z internetowych źródeł, jednak, w większości przypadków, niedźwiedź, zauważając naszą obecność, po prostu ucieknie, tak jak było właśnie podczas naszych spotkań.

Powodzenia!

Odkryj mapę i ruszaj na spotkanie z niedźwiedziem w Bieszczady!