Wschód słońca w Bieszczadach był na naszej liście „do zaliczenia” przed przyjazdem. Szczęśliwie, kierowcą jednego z łapanych przez nas stopów zaraz po przyjeździe, okazał się być pan z GOPR-u, który właśnie na nocną wspinaczkę i obserwację wschodu polecił nam Połoninę Caryńską – wejście z Przełęczy Wyżnańskiej.

Trzy powody:

  • najkrótsze podejście (choć dość wymagające!),
  • najmniej drogi przez ciemny las,
  • idealny, niczym niezasłonięty widok na północno-wschodni horyzont.

Jak się okazało, górski ratownik miał rację we wszystkim i doświadczyłyśmy magii.

25 czerwca, pobudka o 2:30 i szybkie spojrzenie przez okno – Taak, w końcu widać gwiazdy (noc wcześniej niebo było całkiem zachmurzone) –Idziemy! Zdeterminowane i podekscytowane wstałyśmy i zebrałyśmy się w 20 min., jeszcze tylko obowiązkowa herbata w termos, kanapki i ruszamy!

Autem z Dwernika na Przełęcz Wyżnańską jechałyśmy ok 15 min i, o dziwo!, w środku nocy przy drodze spotkałyśmy tylko grzeczne sarenki :).

Chwilę po 3 byłyśmy już na parkingu pod Caryńską. Dookoła ciemność. My, 3 dziewczyny, uzbrojone w muzykę i czołówki ruszyłyśmy w górę głośno podśpiewując, aby mieszkańców lasu stale informować, że tu jesteśmy i akurat dziś wolimy ich nie spotykać. Dogadałyśmy się z nimi bez problemu i bez dzikich przygód już po 25-30 min przeszłyśmy zalesioną część drogi, a przed naszymi oczami pojawiła się już tylko Połonina Caryńska. Idąc ciemną nocą przez bardzo ciemny las, z którego dochodzą, jakże piękne!, choć niepokojące odgłosy natury nasze tempo osiągnęło maksimum. Trasę na 1,5 h przeszłyśmy w ok. 40 min.

W drodze na szczyt Połoniny Caryńskiej

 

Widok z Połoniny Caryńskiej

Rozgrzane i zdyszane dotarłyśmy na szczyt jeszcze przed 4:00. Do wschodu miałyśmy więc ponad 20 min także herbatka w dłoń, czekoladka i czekamy.

 

Cisza, spokój, nieśmiały śpiew ptaków, budząca się do życia natura i my, tylko my. W tej chwili czułyśmy się tak niezwykle wyjątkowo, jakby całe Bieszczady były tylko nasze. Powoli robiło się jasno, kilka chmur na niebie i delikatne mgły w dolinach dodawały tej chwili jeszcze większej tajemniczości. Stopniowo, niebo zaczęło przybierać różnorakie kolory, od białego, żółtego, złotego aż po pomarańcz, róż i fiolet, które z każdą minutą robiły się coraz bardziej intensywne. Niebo dało fenomenalny spektakl barw! O 4:24 na horyzoncie pojawił się czubek pomarańczowego Słońca, a po 2 minutach zarysował się już idealny okrąg.Wschód słońca na Połoninie Caryńskiej to niesamowite przeżycie!

Wschód słońca z Połoniny Caryńskiej

 

Magicznie, pięknie, zachwycająco – nie potrafię użyć słów które opiszą ten moment. To po prostu trzeba przeżyć! Po wschodzie niebo nie przestawało wprawiać nas w osłupienie mnogością i różnorodnością swoich kolorów, dla takich widoków bez wątpienia warto było zarwać noc i spać tylko 3 h. Naprawdę, naprawdę warto! Potem z czystym sumieniem można już przespać cały dzień!

Ze spotkań z dzikimi zwierzętami tym razem spacerując po szczycie odkryłyśmy ślady i odchody wilka, ale nie zrobiło to już na nas większego wrażenia. Nieustraszone ruszyłyśmy w drogę powrotną przez już nie taki straszny las. To był wymarzony poranek w Bieszczadach!

Piękny poranek w Bieszczadach!

Wschód słońca w Bieszczadach jest bez wątpienia wart nieprzespanej nocy, a widoki ze szczytu niezapomniane!

Odkryj mapę i ruszaj w Bieszczady!